Jeszcze o hartowaniu

Dzisiaj wracam do tematu hartowania się. Korzystnie jest równocześnie hartować się od wewnątrz za pomocą tradycyjnych sprawdzonych naturalnych sposobów
Zwykle w etapie hartowania są dwa kroki

Etap I

Chodzimy niezwykle zwiewnie ubrani po mieszkaniu. Najlepiej np. w podkoszulce na ramiączkach oraz szortach. Na początku rozbieramy się z grubszych ubrań w temperaturze pokojowej, czyli 20-24 st. C. Potem chodzimy lekko odziani nawet wtedy, gdy temperatura nie przekracza 15-17 st. Kiedy uznamy, że bez problemu znosimy chłód w pomieszczeniu, na kilka chwil powinniśmy wyjść w ten sam sposób lekko odziani, na zewnątrz. Medycy ostrzegają przed hartowaniem się na siłę, czyli na przykład chodzeniem po mieszkaniu w
lekkim ubraniu przez połowę dnia,. Drżenie mięśni oraz gęsia skórka to znak, że organizm broni się przed nadmiernym schłodzeniem i że należy szybko się ubrać w coś cieplejszego.

Etap II

Woda dużo szybciej i silniej wychładza ciało w porównaniu z powietrzem. Kiedy jesteśmy już nieco zahartowani, zaczynamy nowy dzień od trzyminutowego masażu gąbką zamoczoną w wodzie o temperaturze obojętnej dla ciała około 35 st. C po czym z dnia na dzień wydłużamy czas trwania masażu, zmniejszając jednocześnie temperaturę wody. Można się także hartować pod natryskiem lub w wannie. Zaczynamy od kąpieli w 35-stopniowej wodzie. Co drugi- trzeci dzień temperaturę zmniejszamy o jeden stopień. 18 stopni stanowi granicę, poniżej której nie należy schodzić.
Kto nie chce katować się zimnym powietrzem oraz wodą, powinien dużo chodzić szybkim krokiem, biegać, jeździć na rowerze. Aktywność na świeżym powietrzu również świetnie hartuje, warunek jednak jest taki, że będziemy odziani w lekkie, zwiewne ubranie.